Na wstępie artykułu Gideon Rachman relacjonuje: Rozmawiając w zeszłym tygodniu z dyplomatą w Berlinie, zasugerowałem, że Brexit prawdopodobnie zajmuje czwarte miejsce na liście niemieckich wyzwań dotyczących polityki zagranicznej. Wyglądał na zamyślonego, a potem odpowiedział: „Myślę, że niżej”. Więc razem przejrzeliśmy tę listę.

Autor kolejno wylicza palące problemy niemieckiej polityki zagranicznej: Najpilniejsze kwestie, przed którymi stoi niemiecka kanclerz, to Rosja, Covid-19, wschodnia część Morza Śródziemnego, wybory w USA oraz Chiny. Potem dopiero do załatwienia jest Brexit. Rachman zauważa, że Berlin widzi swoją ważną rolę w ukształtowaniu solidarnej europejskiej odpowiedzi na wszystkie te problemy, zważywszy, że Niemcy piastują obecnie prezydencję Rady Unii Europejskiej.

Dziennikarz Financial Times następnie pokrótce omawia poszczególne wyzwania niemieckiej dyplomacji, najpierw skupiając się na problemie rosyjskim. Według Rachmana o wadze tego problemu dla niemieckiego MSZ świadczy fakt, że Nawalny, działacz rosyjskiej opozycji, leży w szpitalu znajdującym się niespełna milę od Kancelarii Niemiec. Przetransportowanie Nawalnego do Berlina było niewątpliwie gestem humanitarnym, ale wywołało kryzys w stosunkach z Moskwą. Niemieccy dyplomaci uważają, że Rosjanie nie spodziewali się, że Nawalny przeżyje lot z Syberii do Berlina. Gdy Niemcy potwierdziły, że Nawalny został otruty, Kreml zareagował niezwykle gniewnie i zaczął wypluwać kuriozalne teorie spiskowe.

Autor kontynuuje wątek Rosji: Pani kanclerz Merkel zawsze starała się utrzymywać dialog z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Jednak tym razem nie uchyliła się od konfrontacji; postanowiła osobiście ogłosić wyniki toksykologii, które wykazały, że Pan Nawalny został otruty. Może to mieć brzemienne skutki. Bardziej prawdopodobna wydaje się teraz zmiana niemieckiej polityki wobec kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2 do Rosji, od dawna wspieranego przez Merkel. Niemcy z uwagą śledzą też prodemokratyczne powstanie na Białorusi; sytuację, która ma szczególne znaczenie dla Pani kanclerz, która  dorastała w NRD, na wschód od żelaznej kurtyny.

Następnie Rachman przechodzi do problemu chińskiego. Jak czytamy na łamach Financial Times: Umieszczenie Chin na tej liście wskazuje na poważne pogorszenie stosunków z Pekinem. Ma to ogromne znaczenie w Berlinie, ponieważ Chiny są największym partnerem handlowym Niemiec.

Berlin wie też, że jakakolwiek szansa na globalne działania w sprawie zmian klimatycznych wymaga współpracy Pekinu.  Niemcy są również poważnie zaniepokojeni liczbą nowych elektrowni węglowych, które otwierają Chiny. W międzyczasie kwestie praw człowieka w Xinjiangu i Hongkongu są szeroko omawiane w niemieckich mediach, a opinia publiczna dotycząca Chin stała się negatywna. Angela Merkel zwołała szczyt UE-Chiny, który odbył się  on-line 14 września.  Oprócz kanclerz Merkel, udział w niej wzięli Przewodniczący Rady Charles Michel, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz kanclerz Niemiec Angela Merkel. Stronę chińską reprezentował prezydent Xi Jinping.

Kolejną kwestią poruszoną w artykule Financial Times są wybory prezydenckie w USA.                  Jak donosi Gideon Rachman: Pewien berliński urzędnik stwierdził, że: „Trudno wyobrazić sobie inny kraj poza samą Ameryką, który 3 listopada ma taką samą stawkę jak Niemcy”. Zwycięstwo demokraty Joe Bidena dałoby szansę na ożywienie zachodniego sojuszu, od którego od dziesięcioleci zależy niemieckie bezpieczeństwo. Z kolei druga administracja prezydenta Donalda Trumpa prawdopodobnie stałaby się bardziej otwarta w swej wrogości do Berlina i Brukseli

Kolejny problem, o którym wspomina dziennikarz Financial Times to konflikt grecko-turecki we wschodniej części Morza Śródziemnego. Jak podkreśla autor, oba państwa są członkami NATO. Berlin próbuje mediować między Grecją a Turcją, ponieważ obawia się, że między dwoma sojusznikami NATO mogą wybuchnąć walki. Fakt, że Turcja gości miliony syryjskich uchodźców, ma kluczowe znaczenie.

Jak trafnie stwierdza Rachman: Decydującym momentem ery kanclerz Merkel była decyzja z 2015 r., dotycząca przyjęcia ponad miliona uchodźców, którzy przeważnie podróżowali przez Turcję. Nowy napływ migrantów z regionu byłby katastrofą dla Pani Merkel, szczególnie podczas pandemii. Nic dziwnego więc, że wiadomość o spaleniu dużego obozu dla uchodźców w Grecji, budzi alarm w Berlinie. Te wszystkie problemy zostały jeszcze bardziej spotęgowane w obliczu niezwykłych wyzwań stawianych przez Covid-19.

Dziennikarz Financial Times dalej w  swoim tekście próbuje nakreślić strategie działania Niemiec wobec wyżej wymienionych problemów. Niemcy mocno stawiają nacisk na utrzymanie jedności i solidarności europejskiej. Wierzą, że w świecie zbójeckich supermocarstw, wyzwań ekologicznych i zdrowotnych, tylko zjednoczona, solidarna Europa ma szanse na skuteczną obronę swoich interesów oraz jednolitego rynku.

W końcu autor porusza sprawę Brexitu: To właśnie globalny kontekst warunkuje niemiecką odpowiedź na Brexit. Patrząc z perspektywy Berlina, uzgodnienie umowy, która podważa jednolity rynek, byłoby niebezpieczne. Berlin uważa, że zezwolenie Wielkiej Brytanii na bezcłowy i bezkontyngentowy dostęp do tego rynku, z  jednoczesnym wyłączeniem kraju z unijnych przepisów dotyczących pomocy państwa i kontroli granicznych stanowiłoby niedopuszczalne zagrożenie dla porządku prawnego, dobrobytu i jedności Europy. Istotna też jest kwestia zaufania. Jeśli brytyjski rząd Borisa Johnsona zerwie umowę uzgodnioną dziewięć miesięcy temu, jaki jest sens dalszych negocjacji z nim? – pyta retorycznie Rachman.

Na zakończenie dziennikarz przytacza reakcje Niemiec na „pogróżki” gabinetu premiera Johnsona: Ta wiadomość jest z reguły przyjmowana spokojnie i bez urazy. W Berlinie najostrzejszym określeniem, jakie usłyszałem, odnoszące się do oświadczenia rządu brytyjskiego, że zamierza łamać prawo międzynarodowe, było „niepokojące”.

Jak możemy przeczytać na łamach Financial Times: Słuchając tego komentarza, zdałem sobie sprawę, że jeśli chcesz usłyszeć w dzisiejszych czasach niedomówienie w brytyjskim stylu, to musisz pojechać do Niemiec. Atmosfera polityczna w Londynie jest histeryczna i krótkowzroczna. To Niemcy myślą globalnie i wydaje się, że ich maksyma brzmi: „zachowaj spokój i rób swoje” (ang. keep calm and carry on). Autor tym stwierdzeniem nawiązuje do brytyjskiego plakatu propagandowego z 1939 r. mającego na celu podtrzymanie morale Brytyjczyków w czasie wojny.

Niewątpliwie puentą tekstu jest to, że poza granicami Europy Niemcy widzą świat zbójeckich supermocarstw pełnych niechęci do europejskiego projektu. Jedyną rzeczą, która łączy Moskwę, Pekin i Waszyngton, jest to, że wszystkie one chciałyby podzielić Europę.

 

Link do artykułu: G. Rachman, Germany has more pressing concerns than Brexit, Financial Times, 14.09.2020, https://www.ft.com/content/e9b7b193-47d4-4887-abe1-2c12f344922a

Opracowanie: Dariusz Prorok