Po niemal dwóch miesiącach po wprowadzeniu w Chinach drastycznych ograniczeń w aktywności gospodarczej kraj powoli wraca do normalności. Zdecydowana większość firm produkcyjnych wznowiła działalność, otwarły się kina, restauracje, zakłady usługowe. Za wcześnie jeszcze na ocenę kosztów, jakie w najbliższych miesiącach poniosą Chiny z powodu epidemii, która na kilka tygodni niemal sparaliżowała kraj. Przyczynił się do tego brak odpowiedniej  reakcji ze strony kierownictwa KPCh i ukrywanie skali problemu przed własnym społeczeństwem. Obecnie koronawirus dziesiątkuje gospodarki w innych państwach. Już teraz widać, że epidemia będzie Chiny sporo kosztować.

 

Władze partyjne i państwowe zdając sobie sprawę, że gospodarce grozi zapaść, już w drugiej połowie lutego zaczęły stopniowo ją rozmrażać. Od surowo egzekwowanych zakazów prowadzenia działalności nastąpiło szybkie przejście do zachęcania, nakłaniania i przymuszania przedsiębiorstw do wznowienia pracy. O ile jednak zatrzymanie gospodarki, które nastąpiło tuż po trwającej co najmniej tydzień przerwie świątecznej poszło stosunkowo łatwo, restart okazał się dużo trudniejszy. Chińscy przedsiębiorcy borykali się z niedoborem pracowników, którzy w dużej części nie mogli  szybko wrócić do pracy ze względu na obowiązujące ograniczenia w przepływie osób. Pracownicy zamiejscowi w Chinach to aż 300 mln osób, z których około 75 mln pochodzi z innych prowincji,  kolejne 100 mln z często odległych powiatów w obrębie prowincji, a pozostali to dojeżdżający z bliżej położonych miejscowości. Chińscy konsumenci nie rzucili się również w wir zakupów i konsumpcji. Ponownie otwarte sklepy, restauracje w marcu odnotowały o wiele niższy przepływ klientów i obroty niż przed kryzysem. Kryzys gospodarczy na Zachodzie nie wróży dobrze chińskiemu sektorowi eksportowemu.

 

Analitycy szacują, że w pierwszym kwartale chińskie PKB skurczyło się o 6,5 proc. w porównaniu do odpowiedniego okresu rok temu i niemal o 10 proc. w porównaniu do ostatniego kwartału ubiegłego roku. Ubiegłoroczne tempo wzrostu wynoszące 6,1 proc., w 2020 r. może spaść do 2,5 proc. lub niżej. Bezrobocie osiągnęło poziom 6,2 proc., najwyższy odnotowany w oficjalnych statystykach. W rzeczywistości jest jednak dużo wyższe, ponieważ rządowe statystyki nie obejmują pracowników zamiejscowych, z których wielu nie powróciło jeszcze do pracy i nie jest pewne, że będą mieli gdzie wrócić. Według danych w rejestrach  w pierwszym kwartale działalność zakończyło 460 tys. firm. W kolejnych miesiącach ich liczba może się znacznie zwiększyć, ponieważ wiele likwidacji wymaga czasu i pojawią się w statystykach dopiero w kolejnych miesiącach. Liczba nowo otwartych firm była o 29 proc. niższa niż rok wcześniej. W pierwszym kwartale eksport był niższy o 13,3 proc. w porównaniu do roku poprzedzającego, z wynikiem w marcu niższym o 6.6 proc. rok do roku. Słabe wyniki odnotowano również w sprzedaży detalicznej, branży motoryzacyjnej i na rynku nieruchomości.

 

W ostatnich tygodniach kierownictwo partyjne przedstawiło ogólne założenia i niektóre szczegółowe rozwiązania nowego planu antykryzysowego obejmującego między innymi zwiększenie puli preferencyjnych kredytów dla firm, większej roli państwa jako gwaranta zobowiązań przedsiębiorstw, intensyfikację prac nad już prowadzonymi projektami infrastrukturalnymi i wprowadzenie nowych. Oznacza to zwiększenie długu publicznego, między innymi wskutek emisji specjalnych obligacji, i wzrost deficytu budżetowego. Biorąc pod uwagę skalę wyzwań, a w szczególności słaby popyt krajowy i zagraniczny, a także brak większych środków przeznaczonych na pobudzenie konsumpcji gospodarstw domowych, może okazać się, że ten program to za mało, żeby szybko przywrócić gospodarkę na tory stabilnego wzrostu.

 

 Łukasz Sarek

Asia Explained